Bilety Nowa Zelandia nigdy nie były tanie. Sytuacja na Ukrainie, szalejąca inflacja, rosnące opłaty, kryzys kadrowy nie pozwalają żyć złudzeniami. Tanio nie będzie.
W maju 2022 roku, kiedy Nowa Zelandia otworzyła się na świat cieszyłem się, że znów będzie można oferować wycieczki po Nowej Zelandii jak przed 2020 rokiem. Ostatnie dwa lata były czarną dziurą w branży turystycznej. Szybko się jednak okazało, że nie będzie lekko. Zarówno my jak i nasi klienci chcielibyśmy latać w rozsądnych cenach. Linie lotnicze widzą to jednak inaczej.
Do wakacji bilety Nowa Zelandia były jeszcze w znośnej cenie.
Już przed majem otrzymywałem od Was zapytania o pakiety zwiedzania Nowej Zelandii i bilety do Nowej Zelandii. Wszyscy byliśmy spragnieni lotu na Antypody. Szukaliśmy więc z uśmiechem na ustach połączeń lotniczych w różnych konfiguracjach.
Do czerwca a nawet jeszcze w lipcu udawało się znaleźć bilety do Nowej Zelandii za ok 6-7 tysięcy złotych. I nagle BUM! Oczom nie wierzyłem. Nie ma połączeń za mniej niż 10 tysięcy złotych. Przecierałem oczy ze zdumienia i zastanawiałem się czy aby czasami nie szukam w klasie biznes. Niestety nie.
Jak paliwo lotnicze wpływa na wzrost ceny biletów do Nowej Zelandii
Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę było wiadomo, że może się szykować kłopot z cenami paliwa. Ale to nie jedyny czynnik. Do paliwa lotniczego (kerozyny) dodawany jest SPF czyli tzw. paliwo zrównoważone, które zdecydowanie podnosi koszt przelotu a co za tym idzie cenę biletu. Do 2045 roku całkowity koszt paliwa lotniczego z tego tytułu wzrośnie o 57%. Stąd linie lotnicze już teraz wprowadzają tzw “zielone bilety” dla tych pasażerów którzy chcą być “eko” i z własnej kieszeni płacić za emisję CO2. Grupa Lufthansy jako pierwsza wprowadza je na rynek. Dystrybucja rozpoczęła się od zielonej Skandynawii.
Wycieczki Nowa Zelandia
Już teraz zaplanuj zwiedzanie Nowej Zelandii z polskojęzycznym przewodnikiem, kierowcą, tłumaczem (3w1) lub samodzielnie z naszą opieką 24h / 7 dni w tygodniu
Po dwóch latach zamknięcia turystyka w tym branża lotnicza cierpi na brak rąk do pracy.
Braki kadrowe to zmora branży. To co działo się od 2020 roku na świecie zwiastowało problemy w biznesie turystycznym nie tylko na ziemi ale również w powietrzu i na wodzie. Ogromna rzesza osób z doświadczeniem przebranżowiła się szukając odporniejszego na warunki środowiskowe zajęcia. Wielka Brytania boryka się z kłopotami kadrowymi jakie przyniósł brexit. W Nowej Zelandii nie jest lepiej. Koleżanka z biura w Auckland załamuje ręce: “U nas nie ma z kim pracować. Jest dramat!” I nie chodzi tylko o biuro ale wszelkie usługi i atrakcje turystyczne. Odbudowanie potencjału będzie trwało latami. Trzeba brać pod uwagę rosnące koszty życia a co za tym idzie konieczność wzrostu wynagrodzeń.
Jeśli spojrzymy na branżę lotniczą to gołym okiem widać braki w personelu w portach lotniczych. Ludzie po dwóch latach izolacji rzucili się do ponownego odkrywania świata a wąskim gardłem okazały się lotniska, brakuje im przepustowości. Kolejki do odprawy, kontroli bezpieczeństwa, nadawania i odbierania bagażu.
Eksperci twierdzą, że opóźnienia lotów i ich odwołania będą “normą”. Ostatnio obsługiwałem klienta, któremu Lufthansa już 2 razy odwołała odcinki do Nowej Zelandii i ciężko było znaleźć alternatywne połączenia. Dramat bo klient miał już wykupiony pakiet zwiedzania Nowej Zelandii. Dlatego tak ważne jest wykupienie ubezpieczenia turystycznego, które zabezpiecza Was na wypadek opóźnienia czy odwołania lotu.
Szukasz biletów lotniczych do Nowej Zelandii?
W wakacje niektóre europejskie lotniska wprowadziły ograniczenia w przepustowości a przewoźnicy zmniejszyli sprzedaż biletów na okres wakacyjny aby walczyć z szalejącym popytem. Wiele linii zdecydowało się na odwołanie części lokalnych lub ościennych rejsów a na inne podnieśli ceny.
Poza cenami paliwa i kłopotami kadrowymi dochodzi problem w brakach we flocie. A jeśli dołożymy do tego wzrost kosztów produkcji, opłat środowiskowych, lotniskowych, nawigacyjnych to mamy szerszy pogląd zaistniałej sytuacji.
Linie chcą zarobić. Będzie “mniej a drożej”.
W takiej sytuacji nietrudno się domyślić, że kluczowi gracze na rynku lotniczym pójdą drogą strategii zarabiania na kryzysie.
“Nie wrócimy do poziomów, które widzieliśmy przed pandemią”
Szef Lufthansy, Carsten Spohr
Jak zauważają Analitycy Allianz Trade w krótkiej perspektywie dla linii lotniczych może to być korzystne finansowo. Ograniczą ilość lotów, podniosą ceny i zwiększą przychody. Ograniczenie siatki połączeń zapowiedziały m.in. British Airways, KLM, Lufthansa, Swiss. Na lokalnym podwórku też nie będzie tanio. Ryanir ostrzega, że w ceny jego połączeń wzrosną od 40-50 Euro w najbliższych pięciu latach czytaj od teraz.
Czy jest nadzieja na tańsze bilety Nowa Zelandia?
W najbliższych kwartałach raczej nie. Może się nawet okazać, że to jest perspektywa kilku lat a nie kwartałów czy miesięcy ale niektórzy specjaliści przynoszą nadzieję.
“To wszystko to są cykle i nie pierwszy raz obserwujemy wzrost. Na pewno przyjdzie czas na ponowne obniżanie cen, ale trzeba się przygotować na to, że w krótkiej perspektywie czeka nas wzrost cen biletów lotniczych”
Sebastian Mikosz, starszy wiceprezes IATA, były prezes PLL LOT i Kenya Airways, w rozmowie z money.pl
“Gdy konsumenci nie są już skłonni płacić tak wysokich cen biletów, zmniejsza się obłożenie samolotów i zaczyna się spirala spadkowa.”
Patrick Schuchter, ekspert ds. lotnictwa w funduszu inwestycyjnym Union Investment
Patrick Schuchter zauważa również, że kiedy do gry wejdą linie azjatyckie np. z Chin wprowadzając dodatkowe kierunki ceny spadną ale nie osiągną poziomu sprzed kryzysu.
Ile trzeba zapłacić za bilet do Nowej Zelandii?
Na chwilę obecną chcąc lecieć w nowozelandzkim sezonie turystycznym czyli od listopada do marca trzeba za bilet w dwie strony zapłacić ponad 10 tysięcy złotych w klasie ekonomicznej. O lotach w okresie świątecznym czy noworocznym nie wspominam bo to zawsze były piki cenowe.
Często analizuję ceny biletów do Nowej Zelandii na różnych portalach oraz kontaktuję się z naszymi kasjerami lotniczymi w celu weryfikacji dostępności i ceny. Zdarzają się oferty korzystniejsze choć trudno je nazwać perełkami. Ostatnio wyszukałem połączenie na marzec przez Singapur za ok 3500 zł za osobę w jedną stronę. W dwie strony niedawno wpadła mi oferta przez Chiny za 8500 zł. Ale są to tzw. składaki czyli na każdy odcinek wystawiany jest osobny bilet co wiąże się z utrudnieniami chociażby w kwestii odprawy czy bagażu. Takie połączenia niosą za sobą ryzyko jakiego nie ma w przypadku przelotu “na jednym bilecie” ale za taki trzeba zapłacić od 10-15 tysięcy złotych. Do tego poziomu cen na chwilę obecną musimy się przyzwyczaić.
Masz pytania dot. biletów do Nowej Zelandii? Pisz śmiało.
Wartościowy tekst? Doceń i zadziałaj!
- Udostępnij na Facebook
- Polub nasz fanpage na Facebook
- Możesz też obserwować nasz profil na Instagram, gdzie znajdziesz dużo pięknych widoków, ciekawostek i inspiracji
- Będzie mi miło, jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza